Codzienność i chleb powszedni
Zobacz video
Napisy w twoim języku zamieszczone są w opcjach odtwarzacza YouTube.
Przeczytaj
Codzienność i chleb powszedni
Czym dla mnie jest Eucharystia? Kiedy myślałam nad odpowiedzią na to pytanie, przyszły mi do głowy dwie rzeczy, że w zasadzie jest taką moją codziennością i takim chlebem powszednim.
Zarówno w dobrym znaczeniu, ponieważ jest po prostu wpisana w moje życie, w to jak żyję, w to, że zupełnie naturalne dla mnie jest, że w niedzielę pójdę do kościoła, w święta, czasami uda mi się pójść w jakiś zwykły dzień, ale z drugiej strony jest tak bardzo powszednia dla mnie, że przestałam widzieć jej nadzwyczajność. Przestałam zastanawiać się nad tym, jaki to jest duży dar, że mam taką możliwość skorzystania z Eucharystii. Dwa razy w życiu zdarzyło mi się, że tę świadomość na nowo odzyskałam. Pierwszy raz, to było przed studiami, kiedy pojechałam zaraz po maturze do Holandii, zarobić na te studia. To było trzy i pół miesiąca czasu pracy w polu przy cebulkach kwiatów i dla mnie najbardziej wyczekiwanym momentem w tygodniu to była właśnie niedziela, kiedy godzinę na rowerze jechało się do kościoła, żeby uczestniczyć w polskiej Mszy Świętej. Śmiałam się potem, że tak naprawdę chyba nigdy wcześniej aż tak bardzo nie skupiałam się na tym, co mówi ksiądz, nie chłonęłam każdego słowa z kazania, jak właśnie w tamtym czasie. To było coś, co trzymało mnie po prostu w ryzach, co pozwalało mi przetrwać i co pokazywało mi tak naprawdę siłę Eucharystii, jak wielki ona ma wpływ bezpośrednio na mnie, że ja potrafiłam godzinę na tym rowerze jechać tylko po to, żeby wysłuchać po prostu Mszy Świętej po polsku, żeby wyjąć z tego jak najwięcej, żeby poczuć, że mam dalej tę więź z Bogiem, mimo tego, że reszta okoliczności tam nie była sprzyjająca. Ludzie też byli różni dla mnie jako dla takiej młodej dziewczyny jeszcze przed studiami. To była dla mnie dosyć trudna rzeczywistość. Eucharystia wtedy pozwala mi przetrwać. Drugim momentem to był czas pandemii. Wtedy nawet poproszono mnie i męża o nagranie świadectwa w Wielki Czwartek i w sumie nawet teraz jak o tym myślę, to było bardzo ciężkie, właśnie dlatego, że ja wtedy chyba najbardziej sobie uświadomiłam, jak bardzo mi brakowało tej mszy świętej właśnie przez ten czas kiedy nie można było pójść tak po prostu do kościoła i wziąć udział w Mszy. Mamy też dwójkę małych dzieci, więc mój mąż jeszcze był w stanie jechać, ja już trochę mniej i ta świadomość wtedy przyszła do mnie z taką mocą, że wcześniej totalnie nie miałam świadomości i znowu gdzieś ją zgubiłam, jak wiele z tej Eucharystii czerpałam, jak wiele mocy Jezus dawał mi przez to, że mogłam być fizycznie w kościele, mogłam fizycznie przyjąć komunię świętą. I mimo, że w trakcie pandemii staraliśmy się nadać znaczenia tym minutom, kiedy oglądaliśmy mszę świętą, przygotowywaliśmy wszystko, ubieraliśmy się tak, jakbyśmy szli do kościoła, to jednak było to podwójnie trudne. Wtedy faktycznie bardzo mocno odczułam to, że jest inaczej, żyjemy w innej rzeczywistości i tak naprawdę to nie wiadomo, kiedy to się wszystko skończy. Na tamten czas było to niezwykłe trudne, ale też takie piękne doświadczenie dla mnie, że jednak z tej Eucharystii czerpałam dużo więcej niż na codzień sobie gdzieś tam uświadamiałam. To było takie pomocne dla mnie, szczególne właśnie przy tych małych dzieciach, które często w kościele skaczą nam między nogami, robią różne dziwne rzeczy, które innym osobom się niekoniecznie podobają i nam też, bo też nam to jakoś przeszkadza w takim skupieniu na mszy świętej, żeby ją przeżyć, ale jakby na ten moment teraz, widząc te właśnie momenty świadomości, mam też taką radość z tego, że możemy być znowu w takim czasie, kiedy do kościoła mam 5 minut, kiedy mogę pójść po prostu na mszę świętą bez problemu i mam to poczucie, że po prostu chcę z tego skorzystać jak najmocniej teraz. Bo znów przed nami jest taka perspektywa, że nie wiadomo czy za chwilę się coś nie zamknie; czy też działy się różne rzeczy ostatnio w Polsce, różne ataki na kościoły, fizyczne ataki, więc dla mnie to było bardzo, bardzo bolące, więc szczególnie doceniam w tym momencie tę możliwość, że mamy ten kościół blisko, że możemy z niego korzystać i że w każdym czasie mogę właśnie pójść na tą mszę świętą. Mogę po prostu skorzystać z tego momentu zjednoczenia z Chrystusem. To jest to, jak ja widzę właśnie na ten moment u siebie przeżywanie Eucharystii, to jak ją rozumiem, to jak jest wpisana w taką moją po prostu zwyczajną codzienność mamy, żony, osoby, która ma też firmę, więc po prostu u nas życie toczy się bardzo normalnie i mam takie poczucie, że ta Eucharystia jest właśnie w to wpisana.
This post is also available in: English (angielski) Español (hiszpański)