Etapy rozwoju duchowego

Zobacz video

Napisy w twoim języku zamieszczone są w opcjach odtwarzacza YouTube.

Przeczytaj

Etapy rozwoju duchowego

Człowiek rozpoczyna swoją drogę z Panem Bogiem od czasu swojego istnienia, od czasu swojego istnienia. Sakrament chrztu świętego sprawia, że w nas mieszka Bóg. W sposób sakramentalny się o tym przekonujemy. Duch Święty mieszka w człowieku i działa w człowieku. Wychowanie rodziców, zrozumienie, dorastanie do większej odpowiedzialności, chociażby przygotowanie do Pierwszej Komunii Świętej sprawia, że ta łaska Boża w nas wzrasta. Czyli zaczynamy rozumieć to, co się w nas dzieje. Rzeczywiście, chrześcijaństwo jest wtajemniczeniem. Czytanie słowa Bożego, katecheza, czytanie książek, doświadczenia, sprawiają, że człowiek zaczyna rozumieć to, kim jest. W rzeczywistości zaczyna rozumieć powoli, że Duch Święty w nim działa, że Bóg w nim jest. Zwłaszcza, jeśli posila się komunią świętą – to jest przyjmowanie Boga do własnego serca – wchodzimy w komunię z Bogiem tak, jak potrafimy, jeśli nasze serce jest czyste, a szczególnie kiedy w trzecim z sakramentów wtajemniczenia, a mianowicie w bierzmowaniu, otrzymujemy siedem darów Ducha Świętego. Wtedy otrzymujemy to podstawowe „wyposażenie”, że tak powiem, od strony Pana Boga, Jego obecności w naszym życiu, Jego działanie staje się dla nas czymś bardziej odczuwalnym. Oczywiście, jeśli współpracujemy z tą łaską. „Gnotise auton” – tak było wypisane na starożytnej świątyni w Delfach, o której piszą wszyscy wielcy filozofowie i historycy starożytności – „poznaj samego siebie”. I rzeczywiście, do chrześcijan też można oddać czy odnieść to powiedzenie, to adagium – „poznaj samego siebie” – nie tylko przez to, żeby człowiek poznał swoje możliwości, swoje słabości, poznał po prostu siebie, swoją reakcję, swoją osobowość, ale poznaj samego siebie również od tej strony, że w tobie działa Bóg. I to jest szczególnie ważne dla każdego z nas. Dzisiaj ludzie, często nie rozumiejąc, jakie są środki do tego, żeby rozpoznać działanie Boga w nas, nie widzą tego działania. Ale to wcale nie znaczy, że Bóg nie działa w człowieku. Wystarczy, że ktoś podejmie takie kroki, takie środki, aby rozpoznać działanie Boga w nim samym. I to działanie, ta współpraca między człowiekiem a Bogiem często nazywana jest drogą. Drogą duchową. Ta droga duchowa to po prostu rozwój, który przeżywamy w ramach naszego życia, w historii naszego życia, rozwój duchowy. Cała liturgia Kościoła, jeśli w niej uczestniczymy, ona jest tak zaprojektowana, aby poprzez słowo Boże, poprzez sakrament, poprzez nauczanie, poprzez katechezę, poprzez uczestnictwo w różnego rodzaju obrzędach, nabożeństwach, prowadzić człowieka i umożliwić mu korzystanie ze światła Bożego, z Bożej obecności, aby to Bóg prowadził go w swoim życiu. To bardzo ważne, żeby odkryć, ze człowiek nie kształtuje swojego życia sam. Że człowiek nie jest panem swojego losu. Widać to w tych momentach, kiedy tracimy kontrolę nad tym, co chcemy dokonywać w życiu czy jak przebiega nasze życie. Może być to choroba, może być to, nie wiem, chociażby miłość, gdzie oddajemy drugiej osobie prawo do tego, by wspólnie z nami decydowała o tym, jak rozwinie się nasze życie. Ale właśnie to prawo do kształtowania życia dobrze jest oddawać Bogu. Dlatego, że Bóg jest tym, który najlepiej wie, do czegośmy zostali stworzeni. Stąd, jak mówiliśmy na samym początku naszych spotkań, tak ważna jest rola słowa Bożego. To Bóg jest autorem naszego życia duchowego. To nie my. My możemy tylko korzystać ze środków, które Kościół, które sam Bóg posyła, dostarcza nam, abyśmy mogli rzeczywiście to nasze życie przeżywać razem z Nim. Bardzo ważne, aby nie twierdzić i nie myśleć, nie czynić tak, jakbyśmy byli panami własnego życia. Dobrze jest powierzyć się Bogu, co więcej, prosić Boga nieustannie, aby On stał się głównym kierownikiem duchowym naszego życia, abyśmy Mu całe nasze życie powierzyli. Jak wspomniałem, ta droga z Bogiem jest procesem. Nic nie dokonuje się natychmiast. Nic nie dokonuje się ot tak, jak klaśnięcie w dłonie. Nic nie dzieje się też automatycznie. Często ludzie myślą, że kiedy odmówią jakąś modlitwę, coś się stanie w sposób automatyczny. Nie. My musimy do tego dojrzeć. My musimy tego pragnąć. Bóg daje wprawdzie łaskę w sposób nieodpłatny, tak byśmy powiedzieli. Łaska jest dana darmo człowiekowi. Ale bardzo ważne jest, żebyśmy z tej łaski korzystali, dokonując konkretnych czynów, wyborów. Przewodnikiem po życiu człowieka jest właśnie Biblia, a szczególnie Ewangelia. Ewangelia to jest właśnie takie vademecum, czyli takie „pójdź za mną”, taki instruktaż, taki podręcznik do tego, jak żyć z Bogiem we własnym swoim życiu. Kiedy stosujemy Ewangelię do naszego życia, wtedy zaczynamy odczuwać, że ten Bóg działa. Wtedy zaczynamy iść z Bogiem. Wtedy oddajemy coraz więcej Bogu, otwieramy na Boga coraz bardziej nasze życie, aby On rzeczywiście stał się przewodnikiem – co więcej – Panem naszego życia. To jest bardzo ważne. Ważna jest oczywiście tutaj modlitwa. Modlitwa to są właśnie te momenty takie intensywne, w których my przebywamy sam na sam tylko z Bogiem. O modlitwie będziemy jeszcze mówić. Ale w których my przebywamy sam na sam z Bogiem, w których otwieramy nasze życie świadomie po to, by z Bogiem obcować, by ta więź nasza z Bogiem była jak najważniejsza. Wrócę jeszcze na chwilę do chrztu świętego. Nasza wiara,nasza religia – chrześcijaństwo – to jest podążanie wraz z Bogiem. W gruncie rzeczy my nie dążymy do Boga, jakby Bóg był gdzieś oddalony od nas, a my byśmy chcieli wchodzić na górę, na której znajduje się Bóg. Nie. My już startujemy z Bogiem. Dlatego, że zostaliśmy stworzeni przez Boga, dlatego, że zostaliśmy ochrzczeni w imię trójjedynego Boga – Ojca, Syna i Ducha Świętego, dlatego, że Duch Święty towarzyszy nam od chwili naszego istnienia, a szczególnie od chwili naszego chrztu, posilamy się Jego obecnością w Eucharystii, w bierzmowaniu. Duch Święty udziela nam wszystkich swoich darów po to, abyśmy mogli z Bogiem przejść całe nasze życie. I dlatego my, w porównaniu do innych religii, zaczynamy tam, gdzie one często chcą dojść, a mianowicie: zaczynamy naszą drogę od razu z Bogiem. Ta droga jest, ona się dokonuje w nas. Ale na tyle, na ile my się otworzymy na Jego działanie. A zatem nasza droga jest bardziej otwieraniem się, aby to Bóg działał w nas. To bardzo ważny element tej drogi. Często ludzie sobie nie zdają sprawy i mają wrażenie, że to oni muszą dojść do Boga. Podczas, kiedy w rzeczywistości tak nie jest – choć oczywiście można tak mówić – w rzeczywistości to Bóg chce wejść do naszego serca. I ta nasza droga przede wszystkim polega na tym, abyśmy to nasze serce Bogu otwierali. To bardzo ważne, aby oddawać Bogu inicjatywę, a z naszej strony nie pozostać oczywiście bezczynnymi. Ale angażować się przez te środki, które Kościół – bo to jest zadanie Kościoła – dostarcza nam, podpowiada nam, aby one umożliwiły nam otwarcie, a Bogu działanie w naszym sercu. Powiedzieliśmy, że życie duchowe to droga. Droga z Bogiem, w której On jest przewodnikiem. Ta droga ma swoje etapy. Zwykle znawcy duchowości mówią o trzech etapach. O etapie pierwszym, etapie początkującym, który nazywany jest etapem oczyszczenia, potem taki etap średniozaawansowanych czy zaawansowanych, który nazywa się etapem oświecenia i w końcu etap zjednoczenia się z Bogiem. Oczywiście zwykle zaczynamy od tego etapu pierwszego. Trzeba jednak pamiętać, że te etapy to nie jest tak, że ktoś pokonuje pierwszy etap, potem przechodzi do drugiego i w końcu do trzeciego – nie. Te etapy się na siebie czasem nakładają. To są tylko takie powiedzmy okresy, w których można dostrzec pewne szczegóły, które pokazują nam, że jesteśmy bardziej na etapie na przykład oczyszczenia, niż na etapie oświecenia czy też na etapie zjednoczenia z Bogiem. Pierwszy etap – oczyszczenia – on rozpoczyna się od takiego właśnie głębokiego spotkania z Bogiem, od takiego głębokiego impulsu, w którym człowiek odkrywa realność obecności Boga. I wtedy my zaczynamy świadomie dążyć do Boga. A zatem już nie z powodu wychowania naszych rodziców, już nie dlatego, że jest taka tradycja, że zostaliśmy do tego przyzwyczajeni, że tak nauczyliśmy się – nie. Człowiek musi odkryć Boga osobiście. I ten etap, ten moment jest bardzo ważny. My zaczynamy dostrzegać wtedy, że to nie tyle nasz rozwój osobisty polega na spełnieniu czy realizowaniu naszych możliwości, jak to dzisiaj jest bardzo często podkreślane, że musisz siebie zrealizować, musisz spełnić się, musisz wypełnić wszystkie swoje możliwości… To nie jest prawda. Człowiek realizuje siebie i, powiedziałbym, wypełnia, spełnia wszystkie swoje możliwości, rozwija te możliwości, wtedy, kiedy właśnie nie patrzy na siebie. Kiedy zaczyna patrzeć na Boga. Te wypełnianie, spełnianie potencji różnego rodzaju dokonuje się jakby drugoplanowo. Jeśli nie, to człowiek jest szalenie skoncentrowany na sobie samym. I w gruncie rzeczy popadamy w magiczne koło, w jakieś straszne koło, w którym kręcimy się wokół siebie jak karuzela. Człowiek chce realizować siebie, a zatem wszystko podporządkowuje, nawet własną rodzinę, nawet własne dzieci, nawet własnego męża, często z tego powodu rozpadają się małżeństwa – bo kto mówi: „nie, ja mam przecież prawo do zrealizowania siebie, ty stajesz się przeszkodą dla mnie, wychowanie dzieci staje się przeszkodą, nie, bo ja chcę być, ja chcę coraz bardziej realizować swoje potencje, swoje możliwości. I to jest wtedy coś niezwykle niebezpiecznego, w co dzisiaj wpada bardzo wielu ludzi. A zatem, żeby realizować siebie, żeby rozwijać swoje możliwości, żeby dokonywać tej drogi, trzeba poznawać Boga. On nas prowadzi. I pierwszy etap to jest odkrycie Jego obecności, kiedy człowiek po prostu w swoim sercu przeżywa coś niezwykłego. Po prostu ta realność spotkania żywego Boga sprawia, że z naszego serca płyną, jak to mówi św. Jan, strumienie wody żywej. My byśmy chcieli dać siebie światu. Zaczyna się pojawiać coś takiego, że to nie ja dla siebie chcę, to nie ja wokół siebie się kręcę, tylko chcę coś światu dać. Wtedy przychodzi taki entuzjazm, taka energia, zwykle dzieje się to przez tzw. powtórne nawrócenie, kiedy przechodzimy z wiary odziedziczonej do naszej osobistej wiary. I wtedy człowiek zaczyna się modlić, człowiek zaczyna się oczyszczać z własnych grzechów, naprawiać własne życie, spowiadać się z błędów, z grzechów, które popełnił.

Osobista wiara to wiara w Boga, to więź nasza z Bogiem. Stąd też tak ważne jest, aby ten etap dobrze przeżyć. Oczywiście jest to etap, który łatwo jest przeżyć, dlatego, że jesteśmy wtedy niesieni, że tak powiem, przez to odkrycie obecności Boga, przez tę osobistą więź z Bogiem. Często się dzieje tak, że człowiek wtedy,jakby to powiedzieć, nie jest w stanie się namodlić wystarczająco dużo. Często, jeśli jest to przejście od takiej, powiedzmy, bardzo chłodnej wiary do wiary entuzjastycznej, do wiary takiej dynamicznej, to towarzyszą temu spotkaniu czasami łzy, czasami powiedzmy chęć jakby odczynienia tego wszystkiego, co zrobiliśmy złego w życiu, odbudowania tego swojego życia, przylgnięcia do Boga, chcemy się modlić jak najwięcej, czujemy, jak bardzo jest ten Bóg nam potrzebny, że jest potrzebny jak spękanej ziemi deszcz na tę suchość, którą przeżywaliśmy. Dopiero wtedy odkrywamy właśnie to nasze serce. I ten okres jest okresem ważnym dlatego, że trzeba oczywiście nie bazować tylko na samych entuzjazmie i dynamizmie, ale trzeba go wykorzystać do tego, byśmy się zaangażowali, ale spokojnie, w miarę spokojnie, wżycie Kościoła, w życie duszpasterskie, w życie wspólnoty parafialnej, w życie jakiegoś ruchu… Wtedy potrzebna jest też bardzo formacja. Ale właśnie ten okres cechuje się tym, że my bardzo wiele czynimy, że to my jesteśmy tymi, którzy dużo działają. Oczywiście z natchnienia Pana Boga, jak ufamy. Ale powoli ten okres przestraja się, przeradza się w taki okres spokojniejszy, a czasami pojawiają się też trudności. To jest okres, w którym musimy dokonać oczyszczenia, rozliczenia z naszym życiem, musimy jakby zakończyć pewien etap i rozpocząć inny. Ale powoi też zaczynamy rozumieć, że to Bóg przejmuje inicjatywę. I Bóg przejmuje inicjatywę przez to, że my przestajemy na pewnym etapie, po pewnym czasie ten entuzjazm już odczuwać, zaczynamy czuć trud tej drogi, ciężar naszych wyborów, tego, że wcale nie jest tak prosto żyć dla Boga, tak prosto żyć z innymi, że to nie my kształtujemy nasze życie, tylko musimy dać szansę innym, we wspólnocie z innymi, dlatego wtedy trzeba być we wspólnocie, dopiero wtedy dojrzewamy naprawdę, ale powoli zaczynają nam towarzyszyć też trudności, kłopoty – że ten entuzjazm już nie jest od razu może taki wielki, jak na początku, że zaczynamy czuć, że przychodzą kłopoty, przeszkody, które widzimy… Widzimy je nie tylko na zewnątrz, ale również w sobie samych. Bo okazuje się, że ta nasza grzeszność to jest fakt, który zaistniał i te grzechy czasami nam ciążą, nie wszystko da się od razu wyczyścić, poznajemy siebie od wewnątrz coraz bardziej i w każdym razie widzimy, ze pojawia się sporo kłopotów na naszej drodze. Ale te kłopoty tak właśnie mają przyjść, tak mają się pojawić, dlatego, że dopiero wtedy, kiedy zaczynamy powoli wątpić w nasze siły, dopiero w rzeczywistości przekazujemy władzę nad naszym życiem Panu Bogu. I to się dokonuje długo. To nie jest tak, że następuje, nie wiem, po paru miesiącach czy jakoś tak – nie, to trwa czasami całymi latami, czasami do końca życia… Im bardziej pozwolimy Bogu działać przez to, że zgadzamy się na to, co dzieje się w naszym życiu, na co nie mamy wpływu. Czasami jest to np. śmierć kogoś bliskiego, kłopoty, trudności, które przychodzą, czasami nawet zwątpienia, które nam towarzyszą – one są wszystkie po to, aby Bóg mógł przejąć inicjatywę, abyśmy mu tę inicjatywę, to prawo do naszego życia oddali całkowicie. I wtedy zaczyna się ten etap oświecenia. Bo wtedy zaczynamy rozumieć dopiero, że Bóg w naszym życiu działa i zaczynamy rozumieć te najgłębsze prawa Jego mądrości, a potem już o tym będziemy mniej mówili. Dzisiaj chodzi o to, żeby później rozpoczynać ten etap zjednoczenia z Panem Bogiem. Tak naprawdę Bóg nas jednoczy od samego początku, od samego istnienia naszego wszystko jest po to, żeby się zjednoczyć z Bogiem i Bóg tka tę nić naszego życia w ten sposób. Ale oczywiście do tych wyższych etapów dochodzimy wtedy, kiedy naprawdę chcemy Panu Bogu się oddać. Wtedy potrzeba nam mistrzów duchowych, potrzeba nam świętych, potrzeba nam kierownika duchowego, potrzeba nam również tej walki wewnętrznej, bez której życie duchowe nie może się odbywać. Walka wewnętrzna to coś, co pozwala nam przeżywać dobrze drogę duchową z Bogiem. Pamiętajmy jednak, że to On jest kierownikiem duchowym naszego życia.

This post is also available in: English (angielski) Español (hiszpański)


Aktualności