Stanąć w wyłomie

Zobacz video

Napisy w twoim języku zamieszczone są w opcjach odtwarzacza YouTube.

Przeczytaj

Stanąć w wyłomie

Z Krzysztofem Zubą – delegatem stanowym Rycerzy Kolumba w Polsce rozmawia Dariusz Dudek.

 

Chyba niemal każdy mężczyzna jako dziecko bawił się w wojnę. Nie tylko w żołnierza z karabinem, ale też w kowboja i w rycerza. W sercu mężczyzny jest głęboko zakorzenia ta właśnie idea – rycerstwo. Może się wydawać, że czasy rycerskie są już dawno za nami. Ale czy tak jest naprawdę? Porozmawiamy o tym w cyklu „Kościół Męsko-katolicki”. Witam bardzo serdecznie pana Krzysztofa Zubę – delegata stanowego Rycerzy Kolumba w Polsce. Dzień dobry!

Dzień dobry, witam serdecznie!

Czy Pan bawił się w rycerza jako dziecko?

Przyznam, że w dzieciństwie częściej bawiłem się w piłkarza. Biegałem raczej za piłką, niż wyobrażałem sobie siebie jako rycerza. Niemniej jednak, oglądało się filmy czy też czytało się książki o postępowaniu rycerzy, o zasadach rycerskich, o pewnych rytuałach, zwyczajach czy sposobie życia i regułach, które wyznawali. Natomiast w dzieciństwie jakoś nie utożsamiałem się z tym sposobem życia.

Jeśli jednak miałbym w moim dzieciństwie odnajdywać jakąś przestrzeń gdzie są odniesienia do rycerstwa to będzie to posługa przy kościele ojców dominikanów w Tarnobrzegu.

Ministrant i lektor kojarzy się ze służbą. Również rycerz – wrócę do tego tematu – służy jakiemuś panu. Kiedy powiedziałem wczoraj mojemu siostrzeńcowi, że jadę nagrywać wywiad z rycerzem, to powiedział mi: „Wujek, zapytaj czy ten pan służy jakiemuś królowi”.

Odpowiadając na pytanie siostrzeńca, czy jest taki Pan, uważam, że każda osoba wierząca – nie tylko Rycerz – na pierwszym miejscu powinien postawić Pana Boga w swoim życiu i takie też jest powołanie Rycerzy Kolumba, by działać. Staraliśmy się szukać swojej tożsamości, jak nazwać, kilkoma zdaniami kim są Rycerze Kolumba, po co są Rycerze Kolumba, co to w ogóle za ścieżka. Z naszych dyskusji wyłonił się taki prosty obraz – naszym zdaniem to jedna ze ścieżek, która może prowadzić do zbawienia.

A w jaki sposób Pan znalazł się na tej ścieżce Rycerzy Kolumba?

To było już ponad 10 lat temu. Ja pochodzę z Tarnobrzega. Tam działał fantastyczny ksiądz proboszcz, prałat i było to w parafii, w której zamieszkałem po ślubie. Obserwował moją działalność na trochę innym polu. Znał też moją rodzinę. I pewnego pięknego dnia, nasze oczy się spotkały. W tym czasie odbywało się pierwsze spotkanie w parafii informujące o nowej wspólnocie, która miała powstać. Ksiądz prałat jechał samochodem, miał czerwone światło, a ja przechodziłem przez pasy i wtedy nasze oczy się spotkały. Ja ukłoniłem się księdzu proboszczowi i wtedy, tak  myślę, zadziałał Duch Święty, bo po kilku minutach u mnie w pracy pojawił się ksiądz prałat i trafił bardzo dobrymi słowami do mężczyzny. Wiedział, że jest spotkanie organizacyjne, że trzeba zaprosić mężczyzn i dać im szansę. Powiedział wtedy do mnie: „Wiesz co, Krzysztof, budujemy mocny zespół, nową wspólnotę, bardzo mi zależy, żebyś był w tej grupie.”

Czy mógłby Pan powiedzieć o początkach Rycerzy?

Oczywiście! Druga połowa XIX w., Stany Zjednoczone, stan Connecticut, młody ksiądz – obecnie błogosławiony –  Michael McGivney, obserwuje swoich parafian. To, co jest ważne sam pochodzi z rodziny imigranckiej. To były czasy, gdy katolicy, co śmiało można powiedzieć, byli dyskryminowani. W kościele można zobaczyć głównie kobiety, natomiast mężczyzn było, jak to się mówi, jak na lekarstwo, czyli coraz mniej.

Sytuacja, która panowała, czas rewolucji przemysłowej, kiedy to wielokrotnie zdarzało się, że podczas pracy, albo w młodym wieku umierał ojciec, głowa rodziny, mąż i sprawiało to, że rodzina popadała w biedę. Były momenty, że dzieci były odbierane wdowom, które często w wyniku tych trudnych zdarzeń odchodziły od wiary. I młody ksiądz Michael McGivney szukał rozwiązania, szukał pomysłu jak przyciągnąć mężczyzn do kościoła, jak przyciągnąć całe rodziny.

Zaproponował stworzenie nowej wspólnoty. Dwudziestu kilku mężczyzn spotyka się 140 lat temu w New Heaven. Dzięki inicjatywie tych mężczyzn, którzy powołują oficjalnie Rycerzy Kolumba, organizowane są różne wydarzenia przy kościele. Z jednej strony mówimy o akcjach modlitewnych, a z drugiej proponują oni mądry sposób spędzania wolnego czasu. Centrum życia ma być parafia – czyli wiele aktywności jest organizowanych przy parafiach, a dodatkowo ks. Michael McGivney, w odpowiedzi na to, co się działo, zaproponował organizację braterską. Jeżeli stanie się krzywda, umrze któryś z mężczyzn należących do Rycerzy, to wówczas, pozostali Rycerze mają otoczyć opieką wdowę i całą rodzinę. Dziś na świecie, w szeregach Rycerzy Kolumba jest ponad 2 mln mężczyzn.

Natomiast w Polsce jesteśmy od 15 lat, gdyż 15 lat temu było pierwsze spotkanie w Konferencji Episkopatu Polski. Mamy blisko 7000 mężczyzn, którzy zdecydowali się podążyć tą ścieżką.

Kiedy czytałem o Rycerzach to rzuciło mi się mocno w oczy to, że Rycerze od początku reagowali na konkretne wydarzenia. Nie było to działanie na zasadzie: zróbmy cokolwiek, ale zróbmy coś, bo jest taka potrzeba. Uderzyło mnie to, że w czasach I i II wojny światowej Rycerze z Ameryki budowali specjalne ośrodki dla żołnierzy, by mogli odpocząć, wrócić do równowagi psychicznej i duchowej. I dotknęło mnie także to, że byli otwarci na wszystkich: na każde wyznanie, każdą religię i kolor skóry, nie robili różnicy.

Bł. ksiądz Michael McGivney wskazał miłosierdzie, jedność i braterstwo jako filary, na których powinniśmy budować naszą działalność. Mówiliśmy o początkach mojego rycerstwa, a chwilę przed tym początkiem była powódź w Sandomierzu i Tarnobrzegu i wówczas Rycerze z kilku miejsc przyjechali i pomagali.

Doświadczyliśmy nawałnic kilka lat temu na północy Polski. I tam Rycerze z kilku Rad włączyli się, przyjechali realnie pomóc. Byli chociażby w Orliku, Brusach, pod Chojnicami i tam pomagali. Nie tylko zbiórka pieniędzy, ale też zakasać rękawy i do pracy! Okazało się, ze tam to było najbardziej potrzebne.

Pamiętam, że ksiądz kapelan Rycerzy z Brodnicy pojechał, zapytał w parafii co jest najbardziej potrzebne i ogłosił zbiórkę elektronarzędzi, bo okazało się, że potrzebne są jakieś piły, wiertarki i innego typu elektronarzędzia. A przede wszystkim jest potrzebna pomoc. I Rycerze jeździli tam i pomagali w porządkowaniu.

Szczególną troską Rada z Suchedniowa i Diecezji Kieleckiej otoczyła jedną rodzinę i pomagała w remoncie domu. To co jest istotne – media były przez kilka dni, porobiły fotki, pokazały dramat ludzi i pojechały. A to co było ważne, to rozmowa z tymi ludźmi, pomoc przy prostych pracach. I ci Rycerze tam właśnie byli. I dzisiaj ten rejon to jest jednym z lepiej rozwijających się rejonów działania Rycerzy Kolumba.

Spotkałem się z dwoma stereotypami odnośnie Rycerzy Kolumba. Pierwszy: żeby być Rycerzem Kolumba, trzeba być bogatym człowiekiem, bo są wysokie składki i mogą tam być ludzie, którzy mają wysoki poziom zarobków. A drugi: działacie jak sekta, macie spotkania za zamkniętymi drzwiami, w kościele z wygaszonymi światłami i zasłoniętymi oknami.

Cieszę się, ze możemy o nich powiedzieć i wyjaśnić. Przyznam, że pierwszy element, o którym mówimy, może wynikać z tego, że Rycerze w kościele na uroczystościach ubierają się odświętnie. To znaczy, podobnie jak ja, mają białą koszulę, krawat, garnitur no i szarfę, co może powodować, że ktoś patrząc z zewnątrz, gdy widzi kogoś ubranego w garnitur, domyśla się, ze jest to jakiś prezes spółki. Albo, jak to miało miejsce w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, Rycerze posługiwali przy sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach kierując ruchem i tam usłyszeli zdanie: „Zobacz, Biuro Ochrony Rządu pilnuje św. Faustyny”. A to wynikało ze stroju, który na sobie mieli. Do dziś wspominamy tę anegdotę. My w swoich szaragach mamy studentów, emerytów, osoby pracujące, z podstawowym wykształceniem i profesorów.

Drugi element, o którym była mowa, dotyczył ceremonii, które miały miejsce i tak działo się przez prawie 140 lat, że ceremonie przyjęcia do Rycerzy miały charakter zamknięty. Decyzją, najpierw Najwyższego Rycerza, który zaproponował, aby formuła była otwarta – to stało się rok temu; a w Polsce ja podjąłem decyzję, że od 1 lipca 2020 wszelkie ceremonie przyjęcia do Rycerstwa, które odbywają się są ceremoniami otwartymi.

Jak wygląda formacja Rycerzy Kolumba?

Jedną z korzyści bycia Rycerzem jest to, że w czasie ceremonii przyjęcia otrzymuje się różaniec rycerski i jednocześnie podejmuje się zobowiązanie do modlitwy tak częstej jak jest to możliwe. I to jest pierwszy element formacji Rycerzy Kolumba.

Rycerze spotykają się cyklicznie co miesiąc. Spotkania powinny rozpocząć się albo Mszą Świętą, albo adoracją Najświętszego Sakramentu, albo inną formą modlitwy. Zazwyczaj w spotkaniu lokalnym uczestniczy kapelan, który wygłasza krótką katechezę, bo nie jesteśmy ludźmi idealnymi i poziom naszej wiedzy religijnej wymaga często odświeżenia.

Oprócz tego pracujemy nad adhortacją „Stańcie w wyłomie”, która została napisana przez bp. Olmsteda dla katolickich mężczyzn, a tak naprawdę wpisuje się ona świetnie w nasze warunki w Polsce. Dodatkowo, zostały opracowane na podstawie tej adhortacji filmiki, które można śledzić na YouTubie Rycerzy Kolumba.

Co miesiąc najwyższy kapelan, w piśmie, które otrzymujemy co miesiąc, „Columbia”, zaprasza nas do wyzwania. Mamy tam przeanalizowany fragment Pisma Świętego i mamy też wyzwanie, by czynić konkretne dzieło miłosierdzia w danym miesiącu, np. objąć troską i pomocą jakieś osoby potrzebujące.

Przede wszystkim jednak w trakcie ceremonii przyjęcia zobowiązujemy się do pracy nad sobą w formacji.

Chciałem się odnieść do tej adhortacji „Stańcie w wyłomie”. Czym jest ten wyłom, w którym mężczyzna ma stanąć?

Jeśli popatrzymy na statystyki mówiące o ilości wiernych, którzy są w kościołach w czasie Mszy Świętych, jeśli spojrzymy na ilość osób, które odchodzą od Kościoła czy mówimy o osobach, które są ochrzczone, ale nie praktykują, a często również przestają wierzyć – sami nazywają się wierzący, ale niepraktykujący, to nagle okazuje się, że w tej potężnej grupie wiernych powstaje wielka luka. I ona została określona przez bp. Olmsteda jako wyłom. I teraz ten wyłom trzeba jakoś zapełnić. Stąd to zaproszenie do mężczyzn, by nie siedzieli na kanapie, by nie siedzieli w ostatniej ławce w kościele, tylko wzięli sprawy w swoje ręce. Czyli poprzez swoją aktywność, swoje działania z jednej strony zastąpili te aktywności, które mógłby być podejmowane przez innych, którzy odeszli, a z drugiej strony poprzez swoje świadectwo mają spowodować, że te osoby zaczną wracać, lub też dotrzemy do nowych osób, które nigdy z Kościołem, z wiarą nie miały styczności.

Myślę, że ten wyłom został bardzo obrazowo nazwany przez bp. Olmsteda. Mamy wyzwanie, jest to miejsce dla mężczyzny, gdzie trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, zakasać rękawy, wziąć na siebie odpowiedzialność i stanąć w wyłomie. Podjąć działanie. I myślę, że to przemawia do nas wszystkich, bo widzimy kryzys, który odbywa się na różnych płaszczyznach.

Wracamy do wielkiej postaci jaką jest św. Jan Paweł II, który wspomina, że gdy budził się w nocy widział swoje tatę, który klęczał i modlił się. I to jest wyzwanie dla nas. My mężczyźni, jeśli będziemy prezentować właściwą postawę, to w domu bezpiecznie czuć się będą i żona i dzieci. Jeżeli będziemy postępować właściwie, to nasze dzieci, obserwując nas będą czerpać z nas wzorce.

Jak można dołączyć do Rycerzy Kolumba?

Jeżeli spełniamy podstawowe kryteria to należy skontaktować się poprzez naszą stronę internetową  z naszym pionem członkowskim i zadeklarować chęć, a następnie udać się do księdza proboszcza, by otrzymać potwierdzenie, że spełnia się warunki, lub jeżeli gdzieś blisko jest Rada lokalna, działają Rycerze Kolumba to przez poszczególnych braci.

Nie mamy jakichś okresów przygotowawczych, weryfikacji kandydatów. Ten proces dołączania jest dość sprawny. W związku z czym, jeśli ktoś czuje w sercu, że jest w stanie zrobić więcej niż do tej pory, chce wziąć współodpowiedzialność za parafię, za rodzinę, za Kościół – zapraszamy! Najprostszy i najszybszy kontakt jest przez stronę internetową, a my już poprowadzimy dalej jak zostać Rycerzem Kolumba, gdzie można wziąć udział w ceremonii przyjęcia, jak również w jaki sposób można się później włączać w nasze poszczególne działania.

Dziękuję bardzo serdecznie za rozmowę nie tylko o Rycerzach Kolumba, ale też o Kościele Męsko-katolickim, którego bardzo potrzebujemy w naszych czasach. Dziękujemy także Wam, że jesteście z nami, że nas słuchacie i oglądacie. I jeśli kogoś Duch Święty popycha, żeby dołączyć do Rycerzy Kolumba to warto zaryzykować!

This post is also available in: English (angielski) Español (hiszpański)


Aktualności