Miejsce uzdrowienia i przebaczenia
Zobacz video
Napisy w twoim języku zamieszczone są w opcjach odtwarzacza YouTube.
Przeczytaj
Miejsce uzdrowienia i przebaczenia
– Witajcie!
– Cześć kochani!
– Z tej strony Kornelia i Jakub Gołaszewscy. Jesteśmy młodym małżeństwem – bo dopiero od 15 sierpnia tego roku – i chcielibyśmy Wam opowiedzieć, czym jest dla nas Eucharystia, jak wiele dla nas znaczy. Jest to dla nas przede wszystkim takie miejsce uzdrowienia, gdzie razem się spotykamy na modlitwie, gdzie Pan Jezus nas uzdrawia. Przede wszystkim uzdrowienia, tak, ale też przebaczenia, bo właśnie na Eucharystii, właśnie w kościele nauczyliśmy się też przebaczenia – sobie nawzajem, sobie jako osobie, osobom, które gdzieś tam może nas poraniły i właśnie na ołtarzu się to zadziało, w czasie Eucharystii – Pan Jezus tak mocno przyszedł i też kilkukrotnie nas uzdrowił, naszą duszę i nam podarował tę duszę nową. Ale niegdyś tak nie bywało, ponieważ ja w swojej przeszłości byłem osobą, która niestety walczyła, że tak powiem, z Kościołem, z księżmi, nienawidziła tego miejsca, ale w pewnym momencie swojego życia przyszedł Pan Jezus i pouzdrawiał to wszystko, pokazał, że… co tak naprawdę dzieje się na tej Eucharystii, że Pan Jezus tam na ołtarzu właśnie daje nam siebie.
– Tak…. ja z kolei… u mnie w domu zawsze było tak, że była ta niedzielna Eucharystia i moi rodzice bardzo mocno o to dbali, żeby w tę niedzielę być w kościele. Tylko kiedy nie znałam jeszcze Jezusa oczywiście miałam coś takiego, że będąc w kościele, potrafiłam nawet iść do komunii dlatego, żeby był spokój, żeby może gdzieś tam mama mi nie mówiła przy obiedzie, że nie byłam u komunii. Więc uczestniczyłam w niej całkowicie nieświadomie i nawet brałam Pana Jezusa do swojego serca, nie będąc – nie dość, że na to gotowa, ale nie zasługując na to, znaczy zasługując – każdy na to zasługuje. Tylko…. Jak to powiedzieć? Że…
– Nie będąc gotowa na to.
– No…. A jak ktoś bierze Pana Jezusa, a nie…
– Świętokradzko
– No właśnie, o to mi chodziło. I kiedyś nie było dla mnie tego problemu, ale tak, jak Kuba powiedział, on po osobistym doświadczeniu z Panem Jezusem i ja tak samo, doświadczeniu Jego w sercu, ale też w swoim życiu i po zmianie takiego swojego życia, no, całkowicie inaczej przeżywam Eucharystię, widzę i czuję, jak On się łamie na ołtarzu dla nas; czuję, jak On działa przez słowo, które jest mówione, które jest czytane, które jest śpiewane. I czuję, jak On przemienia mnie i teraz nas już.
– Tak, bo wielokrotnie bywało tak, że niegdyś jeszcze jako związek czy narzeczeństwo, nawet w małżeństwie wielokrotnie przychodziliśmy na siebie pokłóceni przed Mszą, przed tą Eucharystią.
– Teraz tak zabrzmiało “wielokrotnie”, jakbyśmy się kłócili ciągle 😉
– Ale przychodziliśmy tacy prawdziwi przed ten ołtarz, właśnie z takimi emocjami….
– Tak, że wchodziliśmy do kościoła po prostu źli na siebie, obrażeni na siebie
– Z takimi emocjami, a nie innymi, prawdziwi przed Panem Jezusem stawaliśmy i nigdy jeszcze nie było tak, że po tej Eucharystii wyszliśmy nadal pokłóceni i gdzieś tam… Czy po modlitwie wspólnej “Ojcze nasz…” czy po znaku pokoju, czy czasem nawet dopiero po przyjęciu Komunii, która jest na koniec Eucharystii, wybaczaliśmy sobie i wychodziliśmy zupełnie inni z kościoła.
– I mi nawet, jako kobiecie, nieraz było trudno, bo miałam gdzieś tam złość na chłopaka, narzeczonego, czy teraz już męża. To Kuba też dba o to bardzo, żebyśmy podczas Eucharystii, zawsze na tej modlitwie “Ojcze nasz…” złapali się za ręce. I dla mnie gdzieś tam… nieraz ta ręka jest sztywna i “nie dam Ci jej”, ale on jak ją bierze, no to już jest taki pokój i czuję, że nie tylko Kuba mnie trzyma za tę rękę, czuje, że tam też jest Jezus Chrystus w tym. No…
– A teraz dla nas jest Eucharystia jeszcze bardziej piękna, ponieważ przeżywamy ją w trójkę, ponieważ niedługo trzeba było czekać na owoce naszego małżeństwa….
– Tak, Pan Jezus nam szybko pobłogosławił
– I właśnie tę Eucharystię już tak naprawdę przeżywamy w trójkę, bo w brzuchu mojej żony jest już nasz syn – Wiktor Józef.
– Tak i to jest też takie niesamowite, dzisiaj jest niedziela Świętej Rodziny i my tak naprawdę pierwszy raz, jako rodzina, przeżywaliśmy Mszę Świętej Rodziny. I dla mnie osobiście – jako już mamy – było to bardzo wyjątkowe i kiedy słyszałam dzisiejsze czytania, czy słyszałam słowo mówione do nas przez ojca jezuitę, który mówił, że to słowo się wypełnia, właśnie wypełnia się w nas, kiedy my wierzymy. I Eucharystia też, to chciałam powiedzieć, jest też takim… spotkaniem ze słowem. Bo tak naprawdę tam dopiero doświadczyliśmy Pisma Świętego i tego, co jest w tym Piśmie Świętym. Ja nigdy nie czytałam słowa Bożego, a będąc na Eucharystii zauważam, jak ono jest cenne i jak wiele przynosi do życia takich “rad”. Kazanie, które jest też gdzieś tam mówione – fakt, nie zawsze ono trafia, no bo to też zależy – ale przepiękne jest to spotkanie ze słowem. I podczas Eucharystii, kiedy my naprawdę wierzymy i kiedy my naprawdę wiemy, co tam się dzieje, to…. to spotkanie ze słowem wiele owoców potem wnosi, nie? Czy tam przynosi wiele owoców.
– Tak… tak, że reasumując, jest to przede wszystkim miejsce uzdrowienia i spotkania z Panem Jezusem.
– Tak… Pozdrawiamy Was! I życzymy, aby i dla Was Eucharystia stała się też takim miejscem spotkania, miejscem uzdrowienia, przebaczenia, ale i też nauki Jezusa Chrystusa, aby każdy z Was przyjął takiego Jezusa, który się łamie dla nas na ołtarzu; i żeby razem z Nim kroczyć… bo wtedy będzie – jak to dzisiaj powiedział ksiądz – “niefajnie”, ale będzie siła, żeby wszystko znosić i nie będzie tej samotności takiej….
– Amen!
– Amen!
This post is also available in: English (angielski) Español (hiszpański)