Św. Klemens Hofbauer
Zobacz video
Napisy w twoim języku zamieszczone są w opcjach odtwarzacza YouTube.
Słuchaj
Przeczytaj
Sposób pełnienia dzieła ewangelizacji
Świadek: Klemens Hofbauer – święty, który wychodził do ludzi
Święty Klemens Maria Hofbauer – redemptorysta dla nas dobrze znany, ale może trochę mniej dla wszystkich, którzy z redemptorystami mają mało do czynienia. Zawsze mnie frapowało, dlaczego chłopak, który otrzymał imię Jan na chrzcie świętym, zmienił je na Klemens. Kiedyś przez przypadek trafiłem na to, że to właśnie biskup Ankary z III wieku – męczennik, który nosił imię Klemens, miał życiorys podobny do naszego Klemensa Hofbauera. We wczesnym dzieciństwie wspomniany biskup stracił swojego tatę, a później szybko zmarła również jego mama. Myślę, że młody Janek, zafascynował się też tą osobą i tym, jak pięknie poradził sobie ten święty z III wieku ze swoją osobowością, rozwojem i jak pracował też nad tym, żeby być blisko Pana Boga. Myślę, że św. Klemens Hofbauer wziął pod uwagę właśnie tego swojego wielkiego poprzednika, męczennika z dzisiejszej Turcji.
Święty Klemens Maria Hofbauer poprzez swoją aktywność w Warszawie i w Wiedniu fascynuje dzisiaj wielu ludzi. Wbrew pozorom nie jest święty to przeszłości – to święty teraźniejszości i przyszłych czasów. To, co mnie najbardziej w nim fascynuje, to pewna mobilność. Był człowiekiem, który nie siedział i nie czekał, aż Pan Bóg przyjdzie do niego – to on wychodził. Wychodził najpierw, by szukać swojego powołania – i gdy trafił do Włoch, do Tivoli, tam właśnie przybrał imię świętego Klemensa. Szukał też sposobu, jak służyć Kościołowi. Miał trudną sytuację rodzinną – to wiemy doskonale – został wcześnie osierocony. Mama przyprowadziła go przed krzyż i powiedziała, pokazując Chrystusa, że ten będzie od dzisiaj jego ojcem. Myślę, że to też miało duże znaczenie dla Klemensa Hofbauera, który później zajął się tymi, którzy byli na swój sposób osieroceni, czy to w sposób duchowy, czy to fizyczny.
Jego działalność w Warszawie, kiedy pracował w malutkim kościele św. Benona, przy rynku Nowego Miasta, była niesamowita, ponieważ był to trudny okres – czas rzezi Pragi, kiedy wielu straciło swoich rodziców i domy. To były też czasy trudne dla Kościoła. Dzisiaj mówimy że czasy są trudne, bo panuje taka czy inna sytuacja. Wtedy też było bardzo trudno – każdy wiek ma swoje trudne momenty. Myślę, że to, co fascynowało warszawiaków i później wiedeńczyków, to fakt, że Klemens potrafił być takim proboszczem dużych miast. W Wiedniu nazywano go nawet „proboszczem Wiednia”, a warszawiacy uważali go też za człowieka bardzo otwartego na wszystkie języki i kraje pochodzenia.
To właśnie ta nieustanna misja, która była przy kościele św. Benona (głoszone w różnych językach słowo Boże, odprawiane msze święte, spowiedź święta i serdeczne przyjęcie) była tym, co też fascynowało. Klemens wychodził do człowieka, nie czekał – szukał tych, którzy przychodzili do niego, wychodził przed kościół, rozmawiał z ludźmi… Myślę, że to dzisiaj jest też ciągle aktualnym wzorem postępowania redemptorystów, Redemptor hominis – Odkupiciel człowieka, a więc wychodzenie do tych, którzy są najbardziej potrzebujący. Klemens dostrzegł tych najbardziej potrzebujących właśnie w sierotach Warszawy. Były to dzieci, które często, żeby zarobić na chleb (szczególnie dziewczęta), pracowały jako prostytutki. Klemens chciał je wyciągnąć z tego grzesznego środowiska poprzez m.in. zakładanie szkół zawodowych. To on założył pierwszą szkołę zawodową dla dziewcząt w Warszawie i myślę, że dlatego zaangażowano go też do tworzenia nowych struktur związanych z Konstytucją 3 Maja – jego, który tam (przynajmniej duchowo) wspierał tych wszystkich, którzy chcieli odnowić nasz polski naród.
Klemens miał też trudne momenty. To nie było tak, że wszyscy od razu dawali mu dzieci na wychowanie. Musiał zdobywać pieniądze i czasem dochodziło do takich scen, że z ogromną wiarą pukał do tabernakulum, tam, w tym małym kościółku na ulicy Pieszej. Pukał, by Pan Jezus pomógł mu rozwiązać problem. To pukanie nie było tylko pukaniem w drzwi tabernakulum, ale było to też dobijanie się do tych największych wartości: „Jezu ufam Tobie!”. Dzisiaj znamy to z Obrazu Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach i dzięki siostrze Faustynie Kowalskiej, ale można powiedzieć, że święty Klemens już wtedy był takim człowiekiem „Jezu ufam Tobie!”. Jego zaufanie Odkupicielowi było bezgraniczne.
Myślę, że dzisiaj warto też zwrócić uwagę na to, że święty Klemens był człowiekiem mobilnym. Na czym polegała jego mobilność ? Szukał współbraci. To nie przypadek, że przez dwadzieścia lat stworzył niesamowitą wspólnotę w Warszawie – prawie czterdziestu zakonników (ojców i braci), którzy z nim pracowali w dziele ewangelizacji. Jego mobilność oznaczała, że chodził tu i tam, szukał. Nie czekał na człowieka, tylko wychodził. Myślę, że dzisiaj potrzeba nam takiej mobilności duchowej w szukaniu powołań, w szukaniu najbardziej opuszczonych, bo często ci ludzie nie przyjdą, tak jak i nie przyszli za czasów świętego Klemensa – to on wyszedł do nich poprzez innych ludzi albo sam albo osobiście. Myślę, że dzisiaj to jest ważne, żeby umieć nie tylko naśladować, ale przejmować te najlepsze wzorce. Nie kopiować, a naśladować – bo nie wszystkie elementy możemy dzisiaj odtworzyć dokładnie tak, jak robił to święty Klemens. Możemy jednak stworzyć pewien mechanizm wychodzenia do człowieka – i to jest chyba najważniejsze w tym naszym ewangelizowaniu dzisiaj: wychodzenie do człowieka opuszczonego. Klemens jest dla nas niesamowitym wzorem – czy w Warszawie, czy w Wiedniu – i chyba nie bez powodu był tak lubiany i uznany za patrona tych dwóch wielkich stolic.
Autor tekstu: Andrzej Kukła CSsR
Muzyka: Pride by Kevin MacLeod
Link: https://filmmusic.io/song/4239-pride
Licencja: http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
This post is also available in: English (angielski) Español (hiszpański)