Miłość bez strachu, czy tak się da?
Zobacz video
Napisy w twoim języku zamieszczone są w opcjach odtwarzacza YouTube.
Przeczytaj
Miłość bez strachu, czy tak się da?
– Miłość bez strachu, czy tak się da? To pytanie towarzyszy pewnie wielu z nas. I na to pytanie poproszę dzisiaj, żeby odpowiedziała mi Iza i Adrian. Są małżeństwem już 10 lat, 16 lat łącznie razem, więc na pewno wiele lęku i strachu w relacji między sobą już mieli. Iza – jak sam siebie określa – „matka Polka na etacie”, a Adrian zajmuje się projektami, interesuje się nurkowaniem i tenisem, a w szczególności, jak sam mówi, rodziną. Wierzę, że będzie to pełna fajnych emocji i dobrych treści rozmowa, tak, że zapraszam Was na dzisiejszy odcinek.
– Cześć! Tak, jak mówiłam, moimi dzisiejszymi gośćmi są Adrian i Iza. Pierwsze pytanie, które skieruję do nich, ale zarazem do Was, czyli: Czy da się kochać albo wejść w jakąkolwiek relację, nie odczuwając lęku i strachu? I na to pytanie – już ostatni raz w tym odcinku – odpowiem nam młodzież z Tuchowa
– Czy można kochać i nie odczuwać lęku? Wydaje mi się, że nie. Wydaje mi się, że jeśli kogoś prawdziwie kochamy, jeżeli troszczymy się o tę osobę, jeżeli chcemy, aby wszystko, co miała, to miała wszystko, co najlepsze, to strach jest naturalnym uczuciem, z tym, że jest to taki strach pozytywny, strach wynikający z miłości, a wszystk, co wynika z miłości jest dobre.
– Myślę, że ciężko wejść w jakąś nową relację, poważniejszą, bez strachu, ponieważ boimy się tego, że stracimy tę drugą osobę.
– Myślę, że nie, dlatego, że ten strach jest troszeczkę nieodzowną częścią tego budowania nowych relacji, dawania się komuś poznać, dawania się komuś oswoić, co niesie ze sobą ryzyko zranienia i trochę taka naturalna reakcja wobec tego, że ten ktoś obcy może stać się mniej obcy, bardziej bliski, a jednocześnie może też to zaufanie zostanie źle ulokowane i ten któs może zranić. Więc to jest chyba naturalna część budowania relacji – nowych zwłaszcza – ale czy to jest złe czy nie, to już zależy od tego konkretnego strachu.
– Dzięki wielke za to zdnie. No i właśnie: jakie jest Wasze zdanie, jaka jest Wasza odpowiedź na to pytanie?
– Tak, jak rozmawialśmy z Adrianem, myślę, że przede wszystkim trzeba by było pomyśleć otym, jakie mamy rodzaje relacji, bo mogą być różne. My jako małżenstwo możemy głównie pomyśleć, w pierwszej kolejności jednak o tej mężczyzna – kobieta, relacja miłości, ale mamy też dużo innych relacji – pytanie, czy w nich też z może pojawić się lęk. Może być relacja dziecko – rodzic, może być relacja w pracy, przyjaźń; dziecko – rodzic powiedziałam, ale rodzic w stronę dziecka też pojawiają się różne lęki. Myślę, że trudno by było powiedzieć, że jest jakakolwiek relacja bez lęku.
– Znaczy zacznę na tak zadane pytanie – czy da się wejść w relację bez lęku. I zdecydowanie tak – da się wejść w relację bez lęku. Jeżeli byśmy tutaj stanęli, to mógłbym powiedzieć, czzy moglibyśmy powiedzieć – tak, da się. Tylk teraz pytanie jeszcze: która to jest relacja? – możemy rozwijać dalej to pytanie – która to jest relacja? Czy to jest pierwsza nasza relacja? Kiedy jesteśmy młodzi i jesteśmy szaleńczo zakochani w tej drugiej osobie, to kiedy wchodzimy w tę relację, tam nie ma żadnego lęku, tam jest tylko zauroczenie.
– Różowe okulary
– Dokładnie, rózowe okulary
– Fascynacja
– Fascynacja, tam nie ma czegoś takiego jak lęk. Lęk może się pojawić dopiero później. No i też Iza wspomniała o tym, że są różne rodzaje relacji – ja równie dobrze mogę powiedzieć: są różne rodzaje lęku. Więc teraz, jeżeli byśsmy chcieli tego tematu dotknąć, jaki to może być lęk, bo o jakim leku tutaj mówimy. Możemy mówić o takim lęku, że na przykład boimy się, że stracimy tę drugą osobę z jakiegoś powodu. Możemy się bać się na przykład tego, że my sami w tej relacji nie podołamy, z jakiegoś tam powodu, że może jesteśmy do takiej relacji za słabi albo że nie spełnimy oczekiwań naszego partnera. Takich lęków jest bardzo dużo i teraz trzeba by bbyło też rozgraniczyć, tak naprawdę, jaki to będzie lęk i w jakiej relacji ten lęk będzie, i która to będzie relacja, bo tak, jak powiedzałem – jeżeli to jest relacja, kiedy jesteśmy młodzi, szalenczo w sobie zakochani, w tych różowych okularach…
– Nie doświaczyliśmy wcześniej zranień żadnych.
– Nie doświaczyliśmy wcześniej zranień żadnych, no to wszystko będzie super i ten lęk, on nie powstanie od razu. Lęk powstanie wtedy opiero, kiedy ta relacja zaczyna się już wypracowywać, jest już trochę dłuższa, bo na samym początku tego nie ma.
– Kiedy staje się poważniejsza. Trochę możemy dotknąć tego słowa, czy da się kochać, czyli, że ta relacja nie jest już dla nas jedną z wielu relacji, tylko jeżeli mówimy o kochaniu i miłości, ta relacja będzie miała dla nas większe znaczenie, czyli wtedy możemy dddopiero powiedzieć, ze ten strach i jakiś lęk może się w tej relacji pojawić, tak bym to na ten moment zrozumiała.
– Tak, to jest naturalne, ponieważ im bardziej poznajemy drugą osobę, z jednej strony łatwiej jest nam z nią rozmawiać, łatwiej jest dzielić się różnymi rzeczami, ale z drugiej strony wiemy, co na przykład ją denerwuje, poznajemy jej przeszłość, boimy się czasami, że może czegoś w nas nie zaakceptuje. Też zależy to od tego, jak my siebie dobrze znamy – jeżeli nie znamy siebie zbyt dobrze, to lęki, które się pojawiają, jest ciężko z nimi walczyć, jeżeli nie znamy siebie.
– Dzięki, że o tym powiedziałaś, bo to też jest słowo do każdego z Was, którzy nas oglądacie, którzy jeszcze nie macie za sobą odcinka o tym właśnie – poznać, zaakceptować i pokochać samego siebie, czyli jak widać, jest to taki kolejny fundament, który może nam omóc zrozumieć dzisiejszą rozmowę. Tak, że odsyłam Was do tamtego odcinka, kto jeszcze nie widział. To, co mi jeszcze przyszło po tym, co mówicie – taka odpowiedzialność za tę drugą osobę może powodować to, że dopiero jak zaczynamy czuć się odpowiedzialni, czuć tę ważność, że ta osoba staje się dla mnie ważna, to wtedy też będzie się pojawiał taki rodzaj obawy.
– Z całą pewnością, dlatego, że jeżeli jest ta ospowiedzialność, to musi być ten lęk o drugą osobę, wręcz to można by tak powiedzieć, w jakiś sposób jest wymagane, żeby ten lęk był, dlatego, że w momencie, kiedy jest lęk, to oznacza, że na jakimś elemencie tej relacji nam bardzo zależy. Załóżmy, w układance, jaką jest relacja, elementem jakimś jest moja żona, jestem również ja. Więc ja się o nią boję, boje się o relację, ale boję się nie tylko o relację, jako o relację, boję się o moją żonę. Ale w jakim kontekście mogę się bać? Tutaj możemy wrócić do tych rodzajów lęku i tutaj ja bym chętnie dotknął takiego naszego świadectwa, bo my, będąc już 10 lat w małżeństwie (w tym roku nam stuka 10 lat). Jeżeli chodzi o samą relację, to tego lęku już nie odczuwamy na co dzień, nie myślimy o tym lęku o samą relację, ale zupełnie inną rzeczą jest lęk o drugą osobę albo o rodzinę, bo my już mamy rodzinę, mamy dzieci swoje. Więc w naszej relacji nie ma już lęku, jeżeli chodzi o samą relację, jest lęk o osobę, o to, co będzie w przyszłości, o przyszłość; jest lęk o zdrowie na przykład, lęk o dobrobyt i tak dalej; o to czy będziemy ze sobą szczęśliwi na starość i tak dalej. Takich rzeczy jest bardzo dużo, natomiast wszystko zależy od poziomu relacji, od tego, ile lat ludzie są ze sobą, bo zupełnie inaczej będzie wyglądał ten lęk, o którym mówiliśmy, na początku, a inaczej na przykład u nas.
– W małżeństwie. Podsumowując te pierwszą naszą część tej rozmowy, czyli ten strach, ta obawa, będzie się po prostu zmieniała wraz z poziomem relacji, na który wchodzimy. Czyli tak, jak większość osób, kóre nas ogląda, to jesteśmy ludźmi młodymi – studia, szkoła średnia, czyli te początki relacji, a tutaj rozmawiamy z małżeństwem, które już ma 10-letni staż i już zupełnie się to zmeniło i podejrzewam, że gdybyście mieli tak wypisać przez każdy rok, to lęki i obawy też by się zmieniały, to też trzeba mieć na uwadze. Warto przejśc do drugiego pytania, bo już powiedzieliśmy sobie, że da się wejść w relację, nie odczuwając strachu, ale, że trwać i kochać w relacji już się nie da. Więc drugie pytanie brzmi: dlaczego w miłości czy w relacji nie da się ominąć tego strachu, dlaczego tak się dzieje? I najpierw to pytanie – zgodnie z naszą tradycją – kieruję do Was.
– Czy lęk powinien być powodem do zerwania więzi czy relacji? Nie. Nie powinien być, uważam, że nie jest to żadne rozwiązania. Często tak robimy, że boimy się otwartości, boimy się zaufania, boimy się skrzywdzenia ddrugiej osoby i wtym momencie zrywamy relacje, zrywamy więzi, z tym, że nie jest to ani dobre dla nas, ani dobre dla drugiej osoby. Nie powinno tak być, że kończymy coś, co jest dla nas ważne, ze względu na lęk. W takiej sytuacji najlepszy rozwiązaniem jest rozmowa i przezwyciężenie tego strachu, co nie jest łatwe na pewno, ale na pewno lepsze skutki będzie miało to, niż zerwanie relacji.
– Myślę, że strach nie powinien być przyczyną zerwania relacji z drugą osobą, poneważ czasem nasz strach jest tylko nasz, właśnie wymyślony przez nas – coś nam się wydaje, a tak naprawdę po rozmowie okaże się, że naprawdę nie ma się czego bać.
– Wydaje mi się, że w takim przypadku, kiedy ten strach budzi kolejne negatywne emocje i uczucia, to może jest to faktycznie dobry sygnał alarmowy – czy ja się boję tego kogoś, czy ja się boję o siebie, o swoje zdrowie – i to może być powód, żeby coś kończyć, ale w takim zdrowym budowaniu relacji ten strach będzie, ale on może się przeradzać w to, że coraz bardziej komuś ufam i ten strach maleje. I wtedy wydaje mi się, że to jest naturalne i początkowy strach nie jest powodem, żeby od razu kogoś skreślać ze swojego życia i zupełnie tę relację przekreślać.
– Dzięki wielkie. Teraz ponownie wracam do was. Czyli dlaczego nie możemy tego ominąć I dlaczego brak tego strachu powinien powodować w nas poczucie, że coś jest nie tak?
– Strach
– Tak
– tutaj też, myślę, zaczynając – pierwsze skojarzenie, Kiedy mam dwa słowa: „miłość”i „lęk”, co przychodzą mi słowa z Pisma Świętego, ze świętego Jana: „W prawdziwej miłości nie ma lęku, ponieważ prawdziwa miłość zabiera lęk”. Kojarzy się z karą, ale jeżeli jest prawdziwa miłość, to prawdziwa miłość zabiera lęk. Tutaj trzeba by było powiedzieć o dojrzałości – jeżeli naprawdę się kochamy, a nie potrafimy kochać idealnie, to możemy tylko dojść do pewnego momentu, gdzie usuniemy pewne lęki, pewne leki znikną, ale wciąż jakieś lęki będą w nas tkwić. Nie da się uniknąć tego, ponieważ nasza miłość jest nieidealna – możemy być prawie święci, możemy być super, ale wciąż żyjemy na ziemi, wciąż może nas spotkać niespodziewane – wypadek, niebezpieczeństwo, choroba, cokolwiek innego i naprawdę trzeba by było mieć nie wiem jak dużą tę miłość w sobie, jak idealną, żeby akceptować drugą osobę bez żadnych obiekcji. My mimo, że jesteśmy ze soba bardzo długo, to wciąż – jak w każdym małżeństwie – są czasami tarcia o coś, nią ma tak, że jest idealnie, że wybaczamy sobie każde złe słowo tak od razu; ktoś coś powie, ja powiem: „dobrze, powiedziałeś mi coś złego, ale ja się nie gniewam absolutnie” – foch trwa trzy dni. To tak śmiechem-żartem. Boimy się też zranienia. Żyjemy na ziemi, żyjemy między sobą, tych relacji w wieku szkolnym jest mnóstwo, relacja rodzic-dziecko czy relacja ja-rówieśnicy. Doświadczamy wielu zranień, wielu nieprzyjemnych sytuacji, a człowiek ma taką naturę, że nie odsłania się od razu, róbcie ze mną, co chcecie, ja wam wybaczę, jestem wspaniałomyślny i niczego się nie boję. Kiedy ktoś nas zrani, to automatycznie będziemy się chować, będziemy się ukrywać, będziemy się bać, że druga osoba może nas ponownie zranić. I wchodząc w tę relację, mamy w pamięci te rzeczy z przeszłości, że ktoś nam jakiś sposób zadał ból, że ktoś nas nie zaakceptował i z tym się czuliśmy się źle, mamy często niskie poczucie własnej wartości. Kiedy mamy niskie poczucie wartości – to, co mówiłaś – powtarzający się temat, jeżeli nie zaakceptuje siebie, to nie będę w stanie być w relacji bez żadnego lęku. Odwrotnie – jeżeli nie akceptuję siebie, to będę non stop żyć w jakimś lęku i stresie, że coś zrobię nie tak, że coś powiem nie tak, więc tego nie da się uniknąć.
– I to cały czas będzie trwało. A gdybyście mieli to odnieść do takiej relacji, też jako rodzica w stosunku do Kuby i Werki?
– To ta relacja jest taka, znaczy poziom lęku jest taki, bo są takie momenty, kiedy jest dobrze i nie boimy się zupełnie o nic, jeżeli chodzi o to, jak wygląda nasze życie z dziećmi, ale są takie momenty, kiedy naprawdę zaczynamy się jako rodzice zastanawiać, czy na przykład nie popełniamy jakichś błędów w wychowaniu dzieci. Skoro ten program jest dla młodych, być może obejrzę to jakiś rodzic. Warto sobie zadać pytanie, czy ja jako rodzic uważam, że to, co zrobiłam/zrobiłem w życiu jako rodzic wobec swojego dziecka, czy to wszystko było przepełnione tylko i wyłącznie miłością, czy może tak była nie tylko miłość, były tez inne rzeczy. Absolutnie jestem się w stanie założyć, że odpowiedź będzie, że nie zawsze jest tylko i wyłącznie miłość. I tak jest również u nas i wtedy, kiedy nie ma tej miłości wobec dziecka, to nagle się okazuje, że pojawia się ten lęk, pojawia się lęk o to, że może nie wychowujemy dziecka tak, jak powinniśmy je wychowywać; albo pojawia się lęk o to, czy dziecko sobie poradzi, czy ja jako rodzic byłem w stanie mojemu dziecku przekazać tyle nie tylko miłości, ale wiedzy, doświadczenia życiowego, żeby ono było w stanie sobie dalej poradzić w przyszłości samo.
– Mówisz o rodzicach, ale też wiem, że na pewno oglądają nas tacy już „starsi młodzi”, którzy stoją gdzieś na progu takich decyzji, dlatego też właśnie chciałam zahaczyć i o ten temat. Teraz właśnie też wydaje mi się że fajnie przechodzimy do kolejnego pytania, tak fajnie, płynnie nam się to poukłada. Czy negatywne emocje, które się pojawiają, powinny powodować, że my się z tego wszystkiego wycofujemy? No i właśnie – czy Waszym zdaniem w tych trudnych relacjach powinnismy się wycofywać, znaczy może nawet nie trudnych, co takich, które zaczynaja powodować, ze właśnie zaczynamy odczuwać ten lęk i taki strach albo jak Wy to robicie – macie tendencje do tego, że „robię krok w tył” czy, że „robię krok w przód”?
– Czy warto przezwyciężyć lęk w miłości? Zdecydowanie warto. Jeżeli otworzymy się na drugiego człowieka, zaufamy mu w 100%, to lęk zejdzie na drugi plan i wtedy poczujemy to prawdziwe szczęście. Gdzieś ten lęk będzie, aczkolwiek będzie coś ponad tym – będzie miłość.
– Myślę, że warto przezwyciężyć ten lęk, bo przez niego możemy stracić bardzo ważną relację, a tak, jak wiemy, może nam się to tylko wydawać. A jak przezwyciężyć ten lęk? Właśnie przez rozmowę z tą drugą osobą.
– Wydaje mi się, że warto, przede wszystkim dlatego, że naawet jeżeli kilkanaście razy coś nam nie wyjdzie, to ten kolejny człowiek, ta kolejna relacja może się okazać jakaś przełomowa, wartościowa i niesamowita i zrodzić kolejne dobre doświadczenia, jakieś relacje, jakieś wspomnienia i tak dalej. A, że to jest trudne, żeby to przezwyciężyć, no to jest inna sprawa, wydaje mi się, że tutaj jedyną słuszną drogą jest rozmowa, bycie dla siebie przyjaciółmi, a nie wrogami i budowanie tego we wspólnym czasie, przestrzeni, tego, żeby dawać sobie zrozumienie, empatię i być po prostu dla siebie, a nie przeciwko sobie i to może zrodzić coś dobrego, nawet jeżeli wcześniejsze doświadczenia tego nie pokazują, to może to jedno kolejne jest tym, dla którego przełamywać ten strach przed nową relacją i nowym człowiekiem.
– Dzięki wam za tę ostatnią już waszą wypowiedź w tym odcinku i tę ostatnią chcę poprosić was. Czy powinniśmy robić krok w tył czy raczej wtedy powinien być ten krok przód, że to jest relacja, na której mi zależy.
– Tak jak powiedziałaś, krok w tył, to jest krok w tył – więc się w czymś cofamy. A kiedy robimy krok do przodu, to w tym się rozwijamy. W pierwszej kolejności chciałam podkreślić to, że emocje – a lęk jest emocją – emocje po pierwsze: nie podlegają ocenie moralnej, czyli jeżeli ja się czegoś boję, to nie znaczy, że to jest złe; drugi punkt: nasza emocja wskazuje na jakiś stan we mnie, pokazuje jakiś problem albo moje ciało, moja psychika wysyła mi jakiś sygnał, że coś we mnie jest, co przeszkadza, bo ma jakieś głębsze podłoże, więc absolutnie w pierwszej chwili nie można się wycofać, trzeba przeanalizować i poznać, z czego wypływa ten lęk, czy ten lęk wypływa dlatego, że boję się, że stracę drugą osobę, bo na przykład we mnie jest coś nie tak, że ta osoba mnie odrzuci, nie zaakceptuje. Jeżeli tak, to dlaczego ja nie akceptuję siebie, dlaczego boję się, że ona mnie odrzuci, może ja mam problem ze sobą, z akceptacją tego, jaki jestem. Być może – tak, jak omawialiśmy na początku te rodzaje lęków – trzeba po prostu dojść do sedna sprawy: okay, boję się czegoś w tej relacji, ale co to jest i z czego to może wypływać. Im lepiej poznamy siebie, tym lepszą podejmiemy decyzję w tym, jak pójść w tej relacji. Ale jeśli na przykład była tak sytuacja, gdzie związałam się z osobą, która wykorzystywała mnie albo źle traktowała, to całkowicie naturalnym jest lęk o siebie samego i to jest dobry lęk, bo on nam pokazuje, że ktoś coś mi zrobił – moja psychika, moje ciało ostrzega mnie: „uważaj na takie osoby”, wiec automatycznie trzeba przeanalizować czy ten lęk wypływa ze mnie, czy wypływa z doświadczenia, bo już takie miałam, wtedy z kolei trzeba by pomyśleć, czy jestem w stanie przełamać ten lęk i zaufać drugiej osobie drugi raz, bo to może być trudne – w trudnych relacjach, w trudnych związkach takie relacje się zdarzają.
– A co byście powiedzieli takiej młodej osobie, takiej nastoletniej osobie, czy nawet takiemu „początkującemu studentowi”, który już jet gdzieś jest w takiej przyjaźni, w takiej relacji i trochę te różowe okulary, o których mówiliśmy, zaczynają schodzić, zaczyna się jakieś takie poważniejsze uczucie, ale przychodzi takie zdanie, które często słyszę w rozmowie ze znajomymi: „nie zrobię kolejnego kroku, bo boję się, że ja zranię, więc wolę to zostawić, żeby nie zrobić drugiej osobie krzywdy”?
– Dam radę, bo myślę, że my to przechodziliśmy wielokrotnie. Tak naprawdę, zanim zostaliśmy małżeństwem, byliśmy sześć lat w związku, jako chłopak i dziewczyna, więc coś tam wiemy á propos takich – nazwijmy to – lęków. na przykładzie własnego doświadczenia: ja bardzo się bałem, kiedy byliśmy już w drugim roku naszego związku, bardzo mocno bałem się, miałem taki lęk, taką obawę jeżeli chodzi o dwie rzeczy: pierwsza obawa była taka, że będę mniej ważny dla mojej dziewczyny niż jej znajomi – to była pierwsza moja duża obawa; a druga obawa: że będę mniej ważny dla mojej dziewczyny niż Pan Bóg, bo moja żona miała dużo lepsze relacje z Panem Bogiem kiedyś niż ja i ja byłem o to zazdrosny, a jednocześnie będąc zazdrościmy, zazdrość wynika bezpośrednio z lęku, bo lęk się pojawia jako efekt czegoś, w tym wypadku efekt tego, że sam nie byłem w stanie się postawić jako ważna osoba obok mojej dziewczyny wtedy, czułem się, że jestem gorszy. Generalnie, czy ja zrezygnowałem wtedy z tej relacji? No nie zrezygnowałem, zrobiłem to, co Iza powiedziała, ten krok do przodu, może razem zrobiliśmy, bo ciężko byłoby powiedzieć, że zrobiłem go sam, razem zrobiliśmy ten krok, po prostu zaczęliśmy ba ten temat rozmawiać. Rozmawialiśmy, skąd taki lęk wynika, zresztą Iza tez miała swoje lęki, skąd one wynikają i co możemy z tym zrobić. No i udało się je przezwyciężyć, dlatego jeżeli miałbym takie słowo skierować do młodych ludzi, no to przede wszystkim, jeżeli macie jakiś lęk, jakąś obawę, to porozmawiajcie ze sobą skąd ta obawa wynika i czasami to nie będzie jedna rozmowa, czasami to będą miesiące żmudnych rozmów, przekonywania, wręcz wyciskania tej drugiej osoby starając się powiedzieć, na czym mi tak naprawdę zależy, czego ja się boję.
– I nikt nie powiedział, że to będzie łatwa rozmowa
– Oczywiście, ze nie
– Właśnie chciałam powiedzieć, że do tego trzeba dorzucić: „i nie bójmy się trudnych odpowiedzi”, bo czasami chcemy uniknąć tego, co jest dla nas niewygodne, na przykład nie zrezygnuję – tak, jak mówiłeś, że Iza miała lepszą relację z Panem Jezusem – nie zrezygnuję z wiary w Pana Boga ze względu na naszą relację, bo Pan Bóg jest dla mnie pierwszy i wydaje mi się, że tak, jak tutaj jesteśmy i żyjemy wiara i Chrystusem i w tym się obracamy na ten moment żadne z nas nie chciało by zrezygnować, nie wyobraża sobie w ogóle zrezygnować z Chrystusa na rzecz czegokolwiek innego, co się w naszym życiu pojawia.
– Oczywiście, że tak. Na tamten moment ja wiedziałem, że takie coś nie może nastąpić, ja nie chciałem, żeby coś takiego nastąpiło, ale musiałem sam się do tego odnieść, musiałem sam tak naprawdę poszukać w sobie, nie wiem, może tez tej wiary, bo ostatecznie może dzięki tym rozmowom, dzięki temu, co później nastąpiło, ja stałem się również bardziej wierzący, więc to przyniosło efekt taki bardzo pozytywny, ja jestem absolutnie przekonany, że takie i nie tylko taki cuda mogą mieć miejsce, jeżeli – kiedy ten lęk się pojawi – nie zrobimy kroku w tył, tylko zrobimy krok do przodu.
– Nigdy nie zdobędziesz żadnej góry, jak będziesz chodziła dolinami, prawda? Bo się przestraszysz, że jest stromo lub wysoko
– I że mogę spaść
– Albo że możesz spaść. Rozwój jest tylko wtedy, gdy idziemy do przodu, a nie cofamy się.
– Super! Wydaje mi się, że tym zdaniem i tym fajnym porównaniem do gór (kocham góry, wiec uwielbiam takie porównania)
– My też!
– Możemy ten odcinek zakończyć (to pewno dlatego się Izie takie porównanie zrodziło). Ja wam za te rozmowę bardzo dziękuje, a Wam dziękuję, że byliście z nami w tym siódmym już odcinku i zapraszam Was już za miesiąc do kolejnego, ósmego odcinka, a w nim powiem Wam, że fajne rzeczy będą się działy i spotkamy się nie w Toruniu, a w mieście, w którym jeszcze się nie widzieliśmy, tak, że do zobaczenia za miesiąc! Z Panem Bogiem, cześć!
This post is also available in: English (angielski) Español (hiszpański)