CZUJE! CZUJESZ?

Zobacz video

Napisy w twoim języku zamieszczone są w opcjach odtwarzacza YouTube.

Przeczytaj

CZUJE! CZUJESZ?

– Kochani, przed nami kolejny odcinek i kolejny – moim zdaniem – dość trudny temat, bo temat o uczuciach. Jednak dzisiaj moim gościem będzie Bartek, student psychologii, ale też teologii i filozofii, więc wydaje mi się, że ma szeroką perspektywę, by o uczuciach i emocjach mi dzisiaj opowiedzieć. Jako ciekawostkę chcę też dodać, że Bartek spędził miesiąc na misji w Kenii, w czasie której zajmował się dzieciakami, więc na pewno i tam sporo różnych emocji i odczuć mógł odczuć. Może taka dość złożona gra słów, jednak to będę takie szczególne słowa, hasła, na których podczas dzisiejszego odcinka się skupimy. Tak że – zaczynamy!

Dzisiaj pogadamy o emocjach, uczuciach, trochę o poglądach, o wartościach, jednak z głównym naciskiem na uczucia. Bartka już Wam przedstawiłam, jak wiecie jest bardzo barwną postacią, więc w moim odczuciu może to być naprawdę fajny i mocny materiał, bo wydaje mi się, że dużo ciekawych rzeczy o uczuciach jesteś nam w stanie powiedzieć, co?

– Mam nadzieję! Zobaczymy, czy te uczucia będą tez widzowie podzielali.

– Mam nadzieję, że tak, bo przy Tobie ciężko nie podzielać uczuć i emocji. Najpierw będziemy chcieli zacząć od tego, jak o tych uczuciach mówić. Jednak zanim zapytam się Ciebie, o to, co masz nam na ten temat do powiedzenia, to jestem ciekawa, co tym razem myśli na ten temat młodzież z Tuchowa – tak że posłuchajmy najpierw ich wypowiedzi.

– Bastek, czy łatwo jest mówić o swoich uczuciach?

– Zależy… zależy dla kogo.

– A powiedz mi, jak mówić do drugiej osoby?

– Jak mówić….. wydaje mi się, że powinieneś mówić to, co czujesz, od serca.

– Asiu, jak mówić o uczuciach Twoim zdaniem?

– Dla mnie dosyć łatwo… zależy też komu, bo trzeba komuś zaufać, żeby coś powiedzieć.

– A czy łatwo jest mówić o tych uczuciach swoich?

– Zależy kiedy.

– Co zrobić, jak mówić o uczuciach, szczególnie wtedy, kiedy one są różne?

– Myślę, że uczucia są jakby o tyle tematem problematycznym, że w sumie każdego z nas dotyczą, bo jakby przeżywa się je w każdej chwili, na dobrą sprawę, jesteśmy skontaktowani – nie chcę powiedzieć „narażeni”, bo to już brzmi jakby negatywnie – na różnego rodzaju doświadczenia, więc też reakcje, praktycznie codziennie; jednocześnie nie uwzględnia się tego, że różni ludzie mają w różnym stopniu dostęp do samego siebie; że taka – czasem się używa określenia „inteligencja emocjonalna” – nie u każdego na takim samym szczeblu się znajduje. Nie chodzi mi o to, żeby kogoś traktować jako osobę gorszą, tylko warto jest to uwzględnić, że to, co ja komunikuje nie zawsze dla każdego będzie odebrane w taki sam sposób, że to, co ja chcę przekazać, będzie jasne i klarowne i zostanie poprawnie zinterpretowane.

– No tak, bo na tę samą sytuację, na to samo wydarzenie, które wywołuje w nas jakieś uczucia – o których powiedziałeś, na które jesteśmy cały czas nastawieni, no bo życie nam przytacza dużo takich sytuacji uczuciowych czy emocjonalnych – każdy z nas może zareagować inaczej. Ale ja lubię spojrzeć też na to trochę bardziej praktycznie, czyli załóżmy: jesteśmy w jakiejś relacji z przyjacielem, przyjaciółką, jesteśmy gdzieś w grupie i coś się dzieje. I każdy z nas czuje to inaczej. I teraz: jak do tego podejść, jak to „obgadać”, żeby się przy tym nie pokłócić, żeby to, że czujemy inaczej, że mam w sobie to inne wyczucie, nie poróżniło nas, tylko dojść do porozumienia w tym?

– Zacznę trochę od innej strony: wspomnę o tym, z czego to wynika, to że w różny sposób to czujemy, odbieramy daną rzeczywistość. Dlatego, że każdy z nas ma inne doświadczenia – na pierwszą myśl przychodzi mi taki aspekt rodzinny, bo rodzina jest

– „Podstawową komórką społeczną, w której żyjemy”

– Nie chciałem, żeby to zabrzmiało aż w taki sposób formalny – taką „komórką”, grupą, w której się jakoś funkcjonuje, różnych „kompetencji społecznych” – tak to się nazywa – się nabywa w różnym okresie; i każdym też ma różnego rodzaju wrażliwość po prostu – dane słowo może nam się w różny sposób skojarzyć, można mieć na przykład traumatyczne doświadczenie, które niestety na tyle mocno swój ślad pozostawia, że w perspektywie czasu, nawet po latach, rzucając jakiś wyraz, który – teoretycznie – mógłby być totalnie neutralny, druga osoba odczuje, że trafia w tę pule, w ten zakres, który jest jakoś zraniony, delikatny i – przykładowo – nagle odskoczy, poczuje, że się po prostu zamyka, bo dotyka to jakieś bardzo wrażliwej sfery.

– Wydaje mi się, że każdy ma jakąś swoją sferę, której lepiej nie tykać, bo może zaboleć.

– Właśnie do tego chciałem przejść dalej – myślę, że przede wszystkim samoświadomość, żeby wiedzieć dlaczego ja reaguję w taki, a nie inny sposób, skąd to się bierze; bo kiedy ja tę mądrość nabywam, jestem w stanie podzielić się z drugą osobą – kiedy ja wchodzę w jakąś relację i widzę, że ona nabiera jakiegoś tempa, chciałbym z tą osobą mieć jakąś większą łączność na co dzień, to z czasem, jakoś wręcz naturalnie, dzielę się tą wiedzą na swój temat, nawet komuś ułatwiam, daje taki „podręcznik obsługi” samego siebie: „wiem, że w takiej sytuacji reaguję w taki sposób, bo na przykład wiem, że coś się tam kiedyś wydarzyło”. Myślę, że ważne jest, żeby, z jednej strony starać się „wyczuć” tę drugą osobę, ale jednocześnie samemu mieć taką jakby otwartość, że kiedy mnie coś dotknie, to nie znaczy, że jest to jednoznaczne z intencją drugiej osoby, żeby mnie to zraniło, co nie znaczy, że nigdy ktoś może takiego celu nie mieć, ale żeby jednak starać się wejść, żeby zweryfikować, co tak naprawdę było w intencji tej drugiej osoby.

– Po tym wszystkim, co powiedziałeś nasuwa mi się takie drugie pytanie: czy w takim razie, kiedy te uczucia są różne, kiedy te rekcje są różne – bo w sumie to tak trochę jedno z drugiego wychodzi – czy zawsze te nasze uczucia muszą być zrozumiane? I tym razem również poproszę najpierw o wypowiedź młodych z Tuchowa.

– Czy nasze uczucia muszą być zawsze rozumiane?

– Nie, nie muszą być, dlaczego?

– A co nam to daje, że są rozumiane?

– Na pewno nam jest miło, jak nas ktoś rozumie.

– Czy nasze uczucia zawsze muszą być zrozumiane?

– Nie zawsze.

– A co nam to daje kiedy są?

– Wtedy wiemy, że jakaś osoba nas rozumie, to jak o tym powiemy.

–  Czy zawsze muszą być zrozumiane?

– No nie, nie. Właśnie z tych powodów, o których mówiłem wcześniej, że relacja to jest pewnego rodzaju nić, pomost między dwoma osobami; to jest żywa tkanka, dwa organizmy, które w jakiś sposób wchodzą w interakcję, wzajemnie na siebie oddziałują i czasem, żeby dotrzeć do kogoś, trzeba się „dotrzeć”, zetrzeć.

– Ścieramy się z czymś takim, że nie rozumiemy; na przykład ja często starłam się z tym, że ktoś totalnie nie rozumiał mojej wiary – taki podając przykład. Wydaje mi się, że z tym najczęściej się starłam pod kątem niezrozumienia; „nie rozumiem tego”, „nie akceptuję tego i „nie podoba mi się to”. Jak podejść do czegoś takiego?

–  Na tyle, co ja czytam czy z własnego doświadczenia, wydaje mi się, że w znacznym stopniu wynika to z tego, że na głębokim poziomie mamy „wgrane” coś takiego, że „ja” i ktoś obcy, pewnego rodzaju trochę „myślenie plemienne” – można by się było odwoływać do psychologii ewolucyjnej, skąd to ma swoje korzenie, ale dosyć mocna jest w nas tendencja do tego, żeby mocno się dystansować, kiedy czegoś nie rozumiem. Samo określenie, na przykład „ksenofobia”, pochodzi od greckiego sformułowania „Ξένος” – „inny”, a „φόβος” – strach, lęk. Więc w momencie, kiedy ja sobie uświadomię, że ta inność wcale nie wynika z tego, że ktoś chce zrobić mi krzywdę, że mi zagraża, to ja wtedy jestem w stanie mieć większą tę otwartość.

– Czyli nie wychodzić od razu z takiego założenia, że „Ty mnie nie rozumiesz, czyli jesteś do mnie wrogo nastawiony” tylko „nie rozumiesz tego też z jakiegoś powodu, z jakiegoś doświadczenia, które nie pozwala Ci dzisiaj rozumieć mojego podejścia, mojego uczucia”?

– Tak! Jak też poruszyłaś temat wiary, to wiara dotyka też bardzo intymnej przestrzeni w człowieku i teraz mi to przyszło do głowy –  taki psychiatra, Viktor Frankl prowadził badania, że jeżeli zapewni się człowiekowi dogodne warunki, kiedy będzie czuł się bezpiecznie, żeby móc rozmawiać, opowiadać o tym, co jest w nim, to znacznie łatwiej przyjdzie mu opowiadanie nawet o takim wymiarze seksualnym, niż doświadczeniu duchowym, jakimś religijnym. To pokazuje, że jest to przestrzeń tak bardzo jakoś zakorzeniona w nas, że potrzeba właśnie poczucia bezpieczeństwa, że kiedy ktoś tam wejdzie, nie będzie ingerował w sposób ofensywny, nie będzie chciał mnie skrzywdzić. Też myślę, że – no nie ukrywając – po prostu ludzie często mają obraz wiary jako pewnego rodzaju zakazów, nakazów, pewnego rodzaju nawet ideologii, po prostu takiego schematu, wedle którego..

– Powinniśmy żyć i funkcjonować, decydując się na daną religię czy wiarę, w którą wchodzimy.

– Po części tak jest, ale to jest bardziej efekt końcowy tego, w co my wierzymy jako chrześcijanie – my się kierujemy Dekalogiem, dlatego, że to wynika z osobistego spotkania. Dla kogoś z zewnątrz, ktoś może mieć poczucie, że „nie doskakuje” do naszych ideałów, przekonań typu: „on nie chodzi co tydzień do kościoła”. Dla mnie byłoby wręcz dziwne, gdyby ktoś nie miał tego doświadczenia, a wymagał od siebie, żeby chodził co tydzień na Mszę. To jest jakby ostatnie ogniwo łańcucha, że to wynika z tego, że ja chcę, bo czegoś doświadczyłem wcześniej.

– Tak, doświadczam osobistej relacji z Jezusem, czuje Jego obecność i aktywność w swoim życiu, w związku z czym chcę się zbliżyć do Niego, między innymi przez tę niedzielną Eucharystię i wtedy ma to dla mnie ogromną wartość i rozumiem sens tej Eucharystii.

– Tak teraz mi do głowy przyszło odnośnie na przykład 10 przykazań – dla mnie to jest, że tak powiem, bardzo pocieszająca intuicja, kiedyś to głęboko we mnie zrezygnowało, że jak się zajrzy do tego, jak oryginalnie 10 przykazań brzmiało, to tam jak jest „nie zabijaj” to nie jest „nie zabijaj”, ale „nie będziesz zabijał”. Zasadniczo – subtelna różnica – ale uwzględniając ten kontekst, to Bóg mówi do człowieka: „Jeśli będziesz ze mną, nie będziesz zabijał. Ja to wszystko w Tobie zrobię – nie będziesz kradł, nie będziesz cudzołożył etc.”. Więc znowu, to wszystko wynika jakby z tego, co się zadziało wcześniej, co jest naszym doświadczeniem. I myślę, że warto jest wrócić do tego źródła, bo to potem dobrze widać w takim codziennym funkcjonowaniu.

– Przekłada się to na nasze życie.

– Dokładnie.

– Czym jest wolność uczuć? Bo często mówi, zresztą głośno jest teraz o tej „wolności” szeroko rozumianej, czasami mam wrażenie nie do końca jednak zrozumianej. I oto też chciałabym się Ciebie zapytać, jednak najpierw – nie ukrywam – bardzo mnie interesuje, co powiedzą na to młodzi.

– Czym jest dla Ciebie wolność uczuć?

– Wolność uczuć to jest mówienie o swoich uczuciach do drugiej osoby, wydaje mi się, że bez takiego „zawstydzenia” według mnie.

– Jakie ona ma znaczenie w relacji?

– Jakie ma znaczenie? No bardzo duże ma znaczenie, wiesz, o to chodzi chyba, żeby się nie wstydzić siebie i żeby do siebie mówić, o tym, co czujemy. Wtedy relacja jest zdrowa.

– Czym według Ciebie jest wolności uczuć?

– Wtedy, kiedy mam osobę, której mogę się zwierzyć i wszystko jej powiedzieć.

– A jakie ona ma dla Ciebie znaczenie? Taka wolność?

– Bardzo duże.

– Wolności uczuć…?

– Tak, jak gdzieś na początku wspomniałem odnośnie tego przeżywania, że w różnym stopniu nam przychodzi ta wolność, to w sporym stopniu od tego, jak byliśmy odbierani jako dzieci, kiedy coś zrobiliśmy i patrzyliśmy, że „tutaj są jakieś granice, tego mi nie wolno przekraczać”. Myślę, że dobrze jest zdać sobie sprawę z tego, że żadne uczucie, żadna emocja nie jest zła – w sensie uczucia, emocje, one wszystkie pod względem moralnym są neutralne; to, że pojawia się coś we mnie, nawet coś, co mogłoby się wydawać nieprzyjemne, to to nie jest złe – może to być trudne. Jakaś pewnego rodzaju złość, niechęć na jakąś sytuację, to paradoksalnie, w momencie, kiedy ja to będę tłumił w sobie, kiedy tego nie zauważę i w jakiś sposób nie będę chciał czegoś z tym zrobić, nie pójdę tego wybiegać czy będę udawał, że tego we mnie nie ma, to w pewnym momencie już nie da się tego dłużej wypierać, to będzie tak mocno narastało, że przyjdzie jakaś sytuacja i po prostu wybuchnę; wtedy dostanie się komuś rykoszetem, gdzie to wcale nie była jego sprawa, nie on był przyczyną, tylko to był ten kamyk, który spowodował, że lawina poszła. Dlatego myślę, że tak ważna jest ta samoświadomość i – łącząc to też z elementem wiary – ja bardzo wierzę, że to Bóg nas stworzył w taki sposób, że jesteśmy jednością. Człowiek to jest ciało, umysł i duch – w ogóle to jest niesamowite, bo z pierwszych liter wychodzi CUD, że człowiek to CUD, więc ja lubię bardzo w taki sposób o tym myśleć, bo też w jakiś sposób tę godność uwydatnia. Co za tym idzie – to, że ja coś przeżywam, jakąś emocję, mówi mi o tym, co się we mnie dzieje, po prostu te wszystkie poziomy wzajemnie się ze sobą splatają. Przykładowo: to, w jaki sposób się odżywiam, wpływa na funkcjonowanie mojego organizmu; to w jaki sposób organizm funkcjonuje na to, w jakiej jestem kondycji, jaki mam nastrój; to już wpływa na to, jakie ja mam myśli; a to jakie mam myśli od tego już niedaleko do tego, jakie ja podejmuję decyzje, a to w konsekwencji rzutuje na samego ducha; albo z drugiej strony: jeżeli duch jest zainfekowany, to to też będzie wychodziło na zewnątrz.

– Czyli rozumienie wolności uczuć przez to, że do każdego z tych uczuć, do których dochodzi, mamy prawo, mamy prawo je przeżywać i żadne z nich nie będzie dla nas złe, bo każde wynika z czegoś; i kwestia tego, na ile będziemy potrafili znaleźć w samoświadomości sposób na to: czy ja potrzebuję wybiegać, czy ja potrzebuję pójść na siłownię, czy ja potrzebuję pójść do kościoła i to przemodlić.

– Same emocje w żaden sposób nie są złe, ale to, co my już z nimi robimy – za to ponosimy konsekwencje. Dlatego właśnie warto jest jakby w zarodku się temu przyglądać.

– Ja bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę, wydaje mi się, że ten temat byśmy mogli jeszcze kontynuować mnóstwo czasu, więc może jeszcze będzie styczność do tego, żeby coś gdzieś razem nagrać czy pogadać jeszcze na ten temat. Ja Wam dziękuję, że jesteście z nami tutaj, dzięki jeszcze raz Bartkowi. Bartek też prowadzi pod hasłem „Banita z wyboru” w mediach Instagrama, Facebooka i możecie go znaleźć na YouTubie – a co tam znajdą?

– No w sumie takie treści bardzo podobne do tych, które dzisiaj omawialiśmy, bo jakby dużo jest tam o człowieku, więc o psychologii, duchowości, kulturze i szeroko pojętej sztuce. Ale jakby mam nadzieję, że nie z jakąś taką pompą, ale w takim wymiarze codziennym, gdzie każdy będzie mógł coś dla siebie znaleźć.

– Jeżeli Was, tak samo, jak mnie, ta rozmowa zainspirowała i zaintrygowała – bo ja jestem jeszcze bardziej ciekawa, pomimo że znam trochę tę twórczość Bartka i znam te strony – to zapraszam Was jak najbardziej na „Banitę z wyboru”, żeby poznać szerzej i zobaczyć szerzej ten punkt widzenia życia, kultury, wiary, psychologii, teologii i bardzo szeroko rozumianego świata z punktu widzenia Bartka i do zobaczenia za miesiąc. Z Panem Bogiem!

This post is also available in: English (angielski) Español (hiszpański)


Aktualności